Wiele osób przeraża dzisiaj wizja urządzania się, remontowania i aranżowania wszystkiego krok po kroku. Z reguły chodzi o takie jednostki, które niekoniecznie lubią długo czekać na efekty jakichś działań. Takim ludziom wystarczy, załóżmy, raz na 10 lat zmienić kolor ścian w salonie. Albo jednej ściany. I to też jest ok, ponieważ każdy powinien w swoich czterech kątach czuć się jak najlepiej. Tu jednak różnica leży w nastawieniu, które diametralnie różni tę pierwszą grupę osób, od grupy numer dwa. Entuzjastów nowości, ciągle poszukujących świeżych nowoczesnych i ciekawie wyglądających rozwiązań dla wnętrz.
Co robić, żeby się nie wściekać?
Remont to taki trochę survival. Stawką nie jest może przeżycie w ujęciu tak dosłownym, szerokokątnym i namacalnym. To raczej kwestia, która ma związek z przeżyciem w poczuciu dobrze wykonanej misji, gdy już mamy do czynienia z dostrzeganiem kolejnych efektów. Takich, które wyraźnie i jasno pokazują, że nasz projekt urządzania wnętrz nabiera rzeczywiście fizycznego wymiaru i dzięki temu, będzie w stanie idealnie wpasować się w to, jakie oczekiwania wobec niego pokładaliśmy.
Remont może wprowadzać chaos, szczególnie na małej przestrzeni nietrudno wówczas o iryzację i konflikty. Jeśli mieszkamy sami, jeszcze pół biedy. Jeśli natomiast mieszkamy z kimś – na przykład partnerem czy partnerką,warto zrobić z remontu zorganizowaną sytuację. Zaangażować się w przygotowania, podzielić obowiązkami. Zadbać o higienę własnej przestrzeni. Żeby nie było tak, że jakieś różnego typu folie czy taśmy,a długi czas zadomowią się we wnętrzu, przyprawiając o frustrację. Poza tym, remont jest z zasady działaniem, które generuje bałagan. Nawet jeśli masz od tego najczystszych, najbardziej sprawdzonych fachowców, miej zwiększoną tolerancję na to, że czystość i ład w szerokim ujęciu, mogą się wymykać spod kontroli.
Dobrze też ustalić sobie jakiś tryb funkcjonowania, żeby też w miarę możliwości nie spędzać zbyt wiele czasu w mieszkaniu, w którym działają fachowcy. Wszystko wynika tu z faktu, że mamy do czynienia z większym ryzykiem powstawania stresujących sytuacji. A komu to potrzebne? No właśnie, nikomu. W związku z tym, na pewno trzeba uzbroić się w dodatkową warstwę cierpliwości. Jak mamy sprawdzoną ekipę to na pewno będziemy w stanie przeżyć urządzanie wnętrz bez większych turbulencji życiowych.
Remontujesz? Polecamy dekoracje: http://plakatynasciany.pl/dekoracje/plakaty-do-biura/.
Ważne jest to, żebyśmy w kontekście takich działań, zachowali zdrowy rozsądek i trzeźwy osąd sytuacji, remont absolutnie nie jest końcem świata. Nie jest też trzęsieniem ziemi, choć owszem czasem bałagan i chaos mogłyby sugerować udział jakiejś klęski żywiołowej w układaniu naszego wnętrza. W każdym razie – remont ma służyć przede wszystkim pozytywnym emocjom. Nadać świeżości, zupełnie nowego wymiaru naszym czterem ścianom. Każdy bałagan da się posprzątać. Zresztą – jak sam remont – to jest stan przejściowy. Jeśli odpowiednio organizujemy działania, jesteśmy w stanie zachować pełną, absolutną wręcz kontrolę nad sytuacją. Przecież remont ma cieszyć. I to dłużej niż tylko na przykład pierwszego dnia po zakończeniu. Nowa przestrzeń, to też nowa energia i warto właśnie skupić się na takim aspekcie zamiast z przerażeniem patrzeć na wejście fachowców do domu.